Nazywam się kupa, psia kupa!
Tak się zastanawiam nad tym naszym niby kulturalnym miastem. Toruń ze swoimi aspiracjami, chwaleniem się jacy to otwarci jesteśmy na kulturę itd., przez pryzmat mieszkańców zbyt kulturalny się nie wydaje. Śmiecimy gdzie popadnie, w parkach, na chodnikach, w lasach. Wyrzucanie śmieci i ich segregacja też daleka jest od ideału. Chociaż tutaj sporą winę ponosi MPO. Ale co mnie chyba najbardziej wkurza, to wszędobylskie psie gówna. Czy Toruń nie może się uwolnić od tego syfu? Wszędzie to leży, trawniki, chodniki, czasem i place zabaw. Wzięło mi się na ten tekst po wczorajszym „spacerze” ulicą Mickiewicza. Istne pole minowe. Szkoda, że nie miałem aparatu… ale kto tam był, wie o czym piszę. Gówno na gównie obok gówna… tylko czekać, aż przyjdą ciepłe dni i to wszystko zacznie „pachnieć”.
Czy tak trudno dbać o czystość miasta? Nie można przygotować mieszkańcom specjalnych koszy i zestawów do usuwania psich odchodów, postawić tego od groma przy trawnikach, by dać możliwość ludziom sprzątania po swoich pupilach? Z miejskiej kasy pieniądze idą na różne bzdety, a brud i smród pozostaje. Jak już się postawi te kubły wzorem innych miast, to karać mandatami tych, którzy nie sprzątają i problem z czasem się rozwiąże. Tymczasem pozostaje nam czyścić podeszwy po tym jak ktoś nasrał psem na niedoświetlonym nocą chodniku. Kulturalny Toruń…
hmmmm…
ale że z czego to wynika?
wszystkie te kupy leżały dotychczas w śniegu, a że śnieg zaczął się rozpuszczać – kupy wyszły na wierzch :P
Kiedy leżały sobie spokojnie w śniegu – nikomu nie przeszkadzały, co za tym idzie – nikt ich nie sprzątał, więc zrobiło się nagromadzenie kup, jakie zrobiło ;P
Śnieg stopnieje – pewno miasto to ogarnie, mam nadzieję. ;)
A to niby latem problemu nie ma? Jak pies narobi na chodnik, w piaskownicy, a trawniki i parki są pełne kup, to mamy ten sam problem. Poza tym na śniegu są po prostu bardziej widoczne. Większy kontrast :)
Fakt, kupy są i letnim problemem, choć mniej widocznym; jednak czynnikiem decydującym o nasileniu widoczności zdaje mi się tu większa koncentracja tuż obok chodników (strach dalej z psem wejść, co by się gdzieś nie zapaść między pagórkami śniegu ;P) no i mamy „posrane” widoki przedwiośnia, jakie mamy. ;)
Ale żeby nie było, uważam, że skoro miasto pobiera podatek za psa, to mogłoby się zainteresować tą „gównianą” sprawą.
H-m-m, ten Wasz język nie podoba mi się („kupa, gówno, posrane widoki”) czytam z niesmakiem ale nie ze względu na problem, bo problem jest wielki.
Chyba główny problem w edukowaniu właścicieli, bo samo karanie mandatami… czy ja wiem, efekty chyba będą słabiutkie. Edukujmy siebie, sąsiada na spacerze i to nie na zasadzie straszenia mandatami, a dotarcia do świadomości, a zacząć najlepiej od własnego dobrego przykładu – niestety większość jeszcze patrzy jak na „nienormalnego” (w tym często Ci, którzy najwięcej krzyczeli – nie posiadający psów).
A czy ktoś pomyślał o „toruńskich kotach”…?
Pozdrawiam :-)
„Proca”