Rod Stewart na Motoarenie – czyli Toruń też potrafi

To co mi się cały czas kojarzyło z fajnym koncertem, to podróż (przede wszystkim Chorzów, Katowice, Warszawa). Od powstania Motoareny w Toruniu trochę czasu minęło. Miała służyć nie tylko żużlowcom, ale i wydarzeniom kulturalnym. Z początku była to tylko teoria, ale to już przeszłość.

O ile koncert José Carrerasa nie był debiutem najwyższych lotów, o tyle występ Roda Stewarta pokazał, że Toruń potrafi i ma gdzie organizować widowiskowe koncerty muzycznych gwiazd.

Organizacja, nagłośnienie, catering były bardzo dobre jak na polskie standardy (z zagranicznymi koncertami póki co nie mam porównania). Samo wydarzenie wzbudziło również zainteresowanie mediów, gwiazd polskiego kina, sportu, show biznesu. Jak się okazuje, nie jesteśmy na tej mapie tacy niewidzialni, jak niektórzy próbują usilnie udowodnić.

A sam koncert? Fantastyczny. Rod Stewart w świetnej formie, wsparty bardzo dobrym zespołem (płeć piękna do tego niezwykłej urody), dał wspaniały koncert. Mimo swojego wieku ciągle wielki i nie odcinający kuponów od dawnej sławy, jak mogłoby się niektórym wydawać. No i ta świetnie bawiąca się publiczność (nie tylko starsi fani, ale i młodzież, jak się okazało doskonale znająca repertuar artysty). Tańce i śpiewy na płycie i trybunach przez cały wieczór. Świadkiem większej zabawy byłem chyba tylko na koncercie Seala w Sali Kongresowej.

Tak więc, Toruń potrafi, ma zaplecze i zdolności organizacyjne nie gorsze od dużych polskich miast. Jestem pewien, że czeka nas na toruńskiej Motoarenie jeszcze niejedno niezapomniane wydarzenie muzyczne.

PS
Marzy mi się festiwal rockowy i Accept jako gwiazda wieczoru. Niemcy wsparci Markiem Tornillo przywrócili zespołowi dawną świeżość i moc. W sam raz na metalowy show na Motoarenie. Kto wie, może się kiedyś doczekam?

PS2
Jedno małe „ale”. Na środku płyty powinien być jeden dodatkowy telebim, albo i dwa.

PS3
I garść amatorskich fotek z tego i innych koncertów.