Nazywam się kupa

Nazywam się kupa, psia kupa!

Tak się zastanawiam nad tym naszym niby kulturalnym miastem. Toruń ze swoimi aspiracjami, chwaleniem się jacy to otwarci jesteśmy na kulturę itd., przez pryzmat mieszkańców zbyt kulturalny się nie wydaje. Śmiecimy gdzie popadnie, w parkach, na chodnikach, w lasach. Wyrzucanie śmieci i ich segregacja też daleka jest od ideału. Chociaż tutaj sporą winę ponosi MPO. Ale co mnie chyba najbardziej wkurza, to wszędobylskie psie gówna. Czy Toruń nie może się uwolnić od tego syfu? Wszędzie to leży, trawniki, chodniki, czasem i place zabaw. Wzięło mi się na ten tekst po wczorajszym „spacerze” ulicą Mickiewicza. Istne pole minowe. Szkoda, że nie miałem aparatu… ale kto tam był, wie o czym piszę. Gówno na gównie obok gówna… tylko czekać, aż przyjdą ciepłe dni i to wszystko zacznie „pachnieć”.

Czy tak trudno dbać o czystość miasta? Nie można przygotować mieszkańcom specjalnych koszy i zestawów do usuwania psich odchodów, postawić tego od groma przy trawnikach, by dać możliwość ludziom sprzątania po swoich pupilach? Z miejskiej kasy pieniądze idą na różne bzdety, a brud i smród pozostaje. Jak już się postawi te kubły wzorem innych miast, to karać mandatami tych, którzy nie sprzątają i problem z czasem się rozwiąże. Tymczasem pozostaje nam czyścić podeszwy po tym jak ktoś nasrał psem na niedoświetlonym nocą chodniku. Kulturalny Toruń…

Muzeum toruńskiego sportu

Dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Sympatyków Sportu Żużlowego „KRZYŻACY” mamy od niedawna w Toruniu ulicę im. Pera Jonssona, jednego z najwybitniejszych żużlowców w historii toruńskiego żużla. To samo stowarzyszenie planuje upamiętnienie innych zasłużonych zawodników i działaczy związanych z toruńskim speedwayem. Na forum SSSŻ „KRZYŻACY” podyskutować możecie w jaki sposób i kogo upamiętnić na póki co umownej „Hall of Fame”.

Sam mam kilka pomysłów jak mogłaby wyglądać taka aleja sławy toruńskiego speedwaya. Już nawet zacząłem pisać o tym tekst wspominając w nim o początkach żużla sięgających 1930 roku. Chciałem, by pionierzy tego sportu nie zostali zapomniani. Wyobrażałem sobie pomniki, czy inne instalacje z opisem w języku polskim i języku angielskim naszych najlepszych żużlowców. Tak, by i goście zza granicy, odwiedzający nas chociażby podczas Grand Prix, mogli poznać bogatą historię naszego klubu. Myślałem o tablicy pamięci poświęconej zawodnikom, który zginęli na torze – gdzieś na uboczu, w jakiejś alejce otoczonej zielenią, z ławkami, by kibic mógł tam podumać i powspominać.

No ale właśnie. Toruń, to nie tylko żużel. Spodobała mi się idea zaproponowana przez czytelnika „Gazety”. „Izba pamięci toruńskiego sportu”, jak nazwał ją autor tekstu, wspominałaby wielu toruńskich sportowców, nie tylko żużlowców. Sam wymienił wielu, o których nic nie wiedziałem, jak pewnie wielu mieszkańców grodu Kopernika. Uważam, że Toruń powinien stworzyć „Muzeum toruńskiego sportu”. Jeżeli miasto, za podatników pieniądze, ma tworzyć coś upamiętniającego sportowców, niech będzie to miejsce poświęcone wszystkim dyscyplinom. Niech nikt nie zostanie zapomniany. W takim muzeum pojawiłyby się eksponaty z dawnych lat, opisy sportowców, zdjęcia, być może filmy archiwalne. Byłoby to doskonałe miejsce edukacji dla młodzieży. Pokazania im wielu ciekawych dyscyplin, zachęcenia przy tym do ich uprawiania, krzewienia idei olimpizmu. Łatwo jest mówić u nas o żużlu, bo jest najpopularniejszy. Ale sport to nie tylko speedway. Czy jeśli nie będziemy pielęgnować pamięci o wszystkich sportowcach, nasze wnuki znać będą Łukasza Pawłowskiego – pierwszego medalistę olimpijskiego z Torunia? Czy znajdzie się wielu naśladowców chcących pójść drogą zawodników reprezentujących dyscypliny, o których nie mówi się u nas na co dzień?

Wracając do żużlowców. Jestem zdania, że w dużej mierze klub sam powinien zadbać o swoją historię, upamiętnienie byłych zawodników. Tych, którzy wynieśli speedway na szczyt w naszym mieście, jak i tych którzy zginęli reprezentując żółto-niebiesko-białe barwy. Stworzenie sporej wielkości plastronów, czy zdjęć podwieszanych pod dachem, wzorem hal sportowych, nie powinno być dla Unibaksu dużym wydatkiem. To oczywiście tylko jeden z pomysłów, kibice na pewno znajdą ich więcej.

Podsumowując, poprzyjmy ideę budowy „Muzeum toruńskiego sportu”. Muzeum samo w sobie, swoją oryginalnością, stałoby się kolejną atrakcją, nie tylko dla nas, ale i turystów.

Nie jesteśmy Yeti!

Od paru dni w Toruniu śnieg nie pada. Od czasu do czasu momentami trochę prószy i to tyle. Tymczasem w mieście trudno znaleźć chodnik, po którym dałoby się iść. Czy to Bydgoskie Przedmieście, czy Rubinkowo, wszędzie śnieg, śnieg, śnieg. Czy my, mieszkańcy Torunia, jesteśmy Yeti? Zadziwia mnie brak jakichkolwiek prac porządkowych na chodnikach. Na co płacimy miastu, czym zajmuje się w tej chwili MZD, na co płacimy spółdzielniom mieszkaniowym, od czego są gospodarze domów? Gospodarza mojego bloku widziałem raz, parę dni temu – rozsypywał piasek z taczki, ciekawe jakież to pilne zajęcie odciąga go od odśnieżania chodników. Pamiętam z młodości traktory z zamocowanym pługiem przemierzające chodniki, taki obrazek pozostał tylko w moich wspomnieniach, bo jakoś nikt nie spróbował odświeżyć dla mnie tego widoku. Podobno mamy bezrobocie. Pora zatrudnić na okresową pracę trochę osób za ciepły posiłek (flaszkę, jeśli tak bardzo chcą) i małe wsparcie finansowe. Ale pewnie to się nie opłaca?

Współczuję osobom niepełnosprawnym, które muszą przemieszczać się w tej chwili po Toruniu. Współczuję potrzebującym natychmiastowej interwencji pogotowia czy straży pożarnej. Wczoraj po moją Mamę przyjechała karetka, na szczęście tylko przewieźć ją na badania, nie był to nagły wypadek. Gdyby był… zakopany w śniegu na chodniku przed moim domem samochód mógłby jej nie zdążyć dowieźć na czas. Kto by za to wtedy odpowiadał, pytam się?